Kredka22.11Kredka22.11

27 

Diamentowy błyszczyk cz. 3

171 hónappal ezelőtt

Przyjechała karetka i policja, przed jej blokiem najpierw było głośno od syren, a potem dlatego, że ludzie się pozbierali dookoła wypadku i nie przestawali rozmawiać.

Sara nie pamiętała nic z tego, jak jechała na pogotowie z mamą... Nawet nie chciałaby pamiętać takiego strachu, jaki czuła!

W szpitalu siedziała na krześle z głową spuszczoną i wpatrzona w jeden punkt. Nawet nie płakała, nie histeryzowała, nic nie czuła. Na jakiś czas stała się przedmiotem. Myślami była daleko w przyszłości i zadawała sobie pytania: co, jeżeli jej zabraknie? Gdzie ja będę... Jak sobie poradzę...?

I wtedy z pokoju, w którym leżała wyszedł lekarz:

- Twoja mama żyje, ale jest w śpiączce. Nie wiem, kiedy się obudzi, ale przewidujemy, że za niedługo.

- Są jakieś... poważniejsze problemy?- spytała teraz już ocknięta i rozpłakana Sara.

- Uszkodzony kręgosłup. Oprócz tego złamany nos i lewa ręka.

- Będzie... cho... Będzie chodzić??

- Myślę, że tak, ale jest minimalne zagrożenie, że... Może jeździć na wózku.

I poszedł, a dziewczyna rozpłakała się na dobre. Ulżyło jej, że mama żyje, ale przecież jest w śpiączce i ma uszkodzony kręgosłup. A jeżeli nie będzie chodzić? Kiedy się przebudzi...?

Przyjechała do niej, do domu babcia, żeby się nią zaopiekować. Jeździły codziennie do szpitala. Sara w końcu musiała iść do szkoły. Jednak poszła dopiero po tygodniu.

Wszyscy ją powitali z uśmiechem, ale też z najnowszymi plotkami... O tym chłopaku, o którym nie myślała przez ciężki tydzień...

C.D.N

Hirdetés

Facebook

Instagram

ARCHÍVUM