rikkilikirikkiliki

30 

Alice w Nowym Jorku cz.1

156 miesięcy temu

Alice przycisnęła do siebie mocniej swoją cziłałę. Szła alejką, stukając delikatnie obcasami. Z obu stron otaczały ją rzędy sklepów. A przecież wybrała się tylko po kostkę masła, w nowym mieście. Przechodni, ubrani na czarno, pełno ćwieków i mascary na oczach. Były też różowe dziewczynki, z pieskami w torebkach, o słodziutkich strojach i nadzwyczajnie wielkich oczach. Tak samo wyglądały sklepy. Dziewczyna aż drgnęła, aż jedna z osób idących, a raczej biegnących, wepchnęła ją z rozmachem do sklepu. "Black Eye" - migał jej przed oczami szyld utworzony z jaskrawych neonków.

- Och, przepraszam cię bardzo! - odwróciła się do dziewczyny już w środku, ściskając jej rękę. - Jestem Meggan. Ehm, ty nie stąd, co?

Postawiła suczkę z powrotem na ziemi. Cziłała pisnęła.

- N-nie. - wydukała. - Jestem z Anglii.. Alice.

- Akcent. - zaśmiała się nowojorska Meggan. Pierwsza osoba, którą poznała od czasów przeprowadzki. Czyli od przed wczoraj. - Czego więc tu szukasz, angielko?

- Spożywczego - odparła.

- Tak, to trochę zbłądziłaś. - znów rozległ się ten dudniący pustką chichot. - Jesteś w strefie mody, Alice.  Chociaż udawaj, że jesteś stąd - szepnęła do niej i podeszła do wieszaka z ubraniami. Oglądała właśnie czarny żakiet ze złotymi wyszyciami.

Alice przysunęła się w jej stronę.

- To dla Ciebie. - rzuciła w stronę Angielki. Uśmiech który malował się na jej twarzy nie znikał. - Pasujesz do tego ubrania a ono pasuje do ciebie - wyjaśniła. - Tam jest kasa.

- O-okej. - zgodziła się i spojrzała na ciuszek. Oszołomiona podeszła do kasy. Był cudowny! I taki angielski..  - Proszę to. - podała kasjerce, czytającej czasopismo. Nic. Meggan podeszła i postukała w blat. Mruknęła coś pod nosem. Kasjerka oprzytomniała.

- To dla niej. Niech pani oszczędzi reklamówki. - powiedziała stanowczo. Kobieta skasowała i podała eleganckie nakrycie Alice.

C.D.N.

Tekst : własny

Opublikowany w:Od użytkownikówplstoryrikkiliki
Reklama

Facebook

Instagram

ARCHIWUM